Uzależnienie od operacji plastycznych – epidemia XXI wieku?

Gdy usłyszymy hasło „uzależnienie”, automatycznie przychodzi nam na myśl alkohol, papierosy, narkotyki i inne używki. Prawda jest jednak taka, że uzależnić można się od praktycznie wszystkiego. Od cukru, gier, kofeiny, adrenaliny, telewizji, w tym także – zabiegów plastycznych. Chirurgia plastyczna ukazuje się nam, ludziom XXI wieku, jako obiekt pożądania. Gdy z każdej strony zalewają nas perfekcyjne twarze i figury gwiazd, celebrytów, modeli – ciężko się oprzeć. Coraz częściej ludzie poddają się nałogowym operacjom, zawsze znajdzie się coś, co można pomniejszyć, powiększyć, naciągnąć czy odessać.

Jaka jest przyczyna uzależnień od zabiegów plastycznych, gdzie leży źródło problemu?

Przyczyn jest tak naprawdę bardzo dużo. Mogą to być:

– Problemy o podłożu psychologicznym. Zdarza się, że za pomocą skalpela  poprawiamy ciało, defekt, który zawsze nam przeszkadzał i powodował kompleksy (myślenie na zasadzie – „gdybym była ładniejsza / miała mniejszy nos / większe piersi – byłabym szczęśliwsza / lepiej traktowana / byłoby mi w życiu łatwiej”), a okazuje się, że po operacji wcale nie czujemy się lepiej. Wynajdujemy kolejną rzecz do poprawki, koło się zamyka.

– Próby wytłumaczenia swoich wszystkich niepowodzeń życiowych nieodpowiednim wyglądem, niemożność wzięcia odpowiedzialności za swoje działania, szukanie przyczyny poza źródłem problemu.

– Kompleksy zakorzenione od dzieciństwa tak głęboko, że dana osoba będzie dążyła do nieosiągalnej perfekcji, lekiem na całe zło staje się kolejna wizyta w gabinecie medycyny estetycznej.

– Metoda na zaspokojenie chwilowego kaprysu, zachcianki. Gdy potrzeba zostaje zaspokojona, czujemy chwilowe spełnienie, satysfakcję. Gdy emocje opadną, szukamy kolejnego defektu do poprawki. Podobny mechanizm występuje u zakupoholików.

(źródło danych: http://www.cmsanitas.pl/dla-pacjenta/chirurgia-plastyczna_274,519)


Zanim podejmiemy decyzję o pójściu pod nóż, zastanówmy się jakie są nasze pobudki, co nami kieruje. Czy to na pewno tylko w ciele leży problem?  Dlaczego chcę sobie coś poprawić / pomniejszyć / powiększyć / odessać…?

Czy może słusznie byłoby zastanowić się nad sobą, porozmawiać ze specjalistą?  Może próbuję sobie coś zrekompensować? Czy dana część ciała tak bardzo mi przeszkadza, utrudnia życie codzienne, że jestem gotowa dać się pociąć? Czy jest to przemyślana sprawa, czy chwilowa zachcianka?

Czy naprawdę tego potrzebuję? Jakie będą tego konsekwencje? Czy stać mnie na to? Jak ta zmiana wpłynie na moje życie? Jak będę z daną rzeczą wyglądać / czuć się za 10 – 20 lat? Czy to moja świadoma decyzja, czy presja społeczności? Czy ból, siniaki, często długi czas rekonwalescencji nie będą dla mnie problemem? Czy to będzie pierwsza i jedyna operacja?